Ah, ISO 100 – ten magiczny numer, który wielu fotografów traktuje jak świętego Graala. Słyszymy o nim od początku przygody z fotografią: „Niższe ISO = lepsza jakość”. Prawda? No… tak, ale! W praktyce nie zawsze jest sens przywiązywać się do ISO 100 jak do ulubionych dresów. Szczególnie teraz, gdy współczesne aparaty i technologie postprodukcyjne sprawiają, że wyższe ISO to żaden dramat. Dlaczego więc lepiej zrobić poprawnie naświetlone zdjęcie na ISO 1600, 3200, czy nawet 6400, zamiast za wszelką cenę kombinować, jak tu zostać przy ISO 100? Oto kilka powodów! 👇
1. Lepsze naświetlenie to podstawa
Zacznijmy od prostej zasady: lepiej mieć dobrze naświetlone zdjęcie przy wyższym ISO, niż niedoświetlone na ISO 100. Dlaczego? Gdy próbujesz ratować niedoświetlone zdjęcie w postprodukcji, jasne partie obrazu mogą jeszcze jakoś się wybronić, ale cienie? Koszmar! 😱 Podbijając jasność, wyciągasz z nich nie tylko szczegóły, ale i szum, który robi się coraz bardziej widoczny. A wiesz, co jest najgorsze? Szum w cieniach wygląda dużo gorzej niż w średnich tonach czy jasnych partiach obrazu.
Natomiast zdjęcie poprawnie naświetlone na wyższym ISO od razu ma lepszą jakość, bo matryca zbiera wystarczająco dużo informacji o światłach i cieniach. Szum jest, ale… da się go ogarnąć. I tu wkracza technologia, o której za chwilę! 🚀
2. Nowoczesne matryce nie boją się ISO 6400
Kiedyś wyższe ISO oznaczało katastrofę: kosmiczny szum, brak szczegółów i dramatyczny spadek jakości. Ale teraz? Dzisiejsze matryce (szczególnie pełnoklatkowe i średnioformatowe) radzą sobie na wysokich ISO jak mistrzowie jogi na macie. 🧘♂️📷
Lucek, focia z domowego albumu, ISO12800 🙂

W aparatach z ostatnich kilku lat szum na ISO 3200 czy 6400 jest tak subtelny, że często trzeba mocno się przyjrzeć, żeby go w ogóle dostrzec. Co więcej, zaawansowane algorytmy w aparatach i programach do edycji, takich jak Lightroom, potrafią wyczyścić zdjęcie w taki sposób, że nie uwierzysz, że było robione na wysokim ISO. Wiesz, co to oznacza? Że możesz śmiało ustawić wyższe ISO i skupić się na chwili, zamiast martwić się szumem. 🙌
3. Dynamika tonalna – co tracisz, gdy podbijasz ISO?
No dobra, jest jednak pewien haczyk. Podwyższając ISO, tracisz dynamikę tonalną, czyli zdolność matrycy do rejestrowania szczegółów w światłach i cieniach jednocześnie. Im wyższe ISO, tym mniej informacji o subtelnych przejściach między jasnymi a ciemnymi tonami. Na przykład, na ISO 100 możesz złapać piękne przejścia tonalne w zachodzącym słońcu i jednocześnie zachować detale w cieniach. 🌅 Na ISO 3200? Cienie mogą być ciemną plamą, a światła – prześwietlonym punktem.
Ale – uwaga – w praktyce nie zawsze ma to aż tak wielkie znaczenie. Jeśli fotografujesz w dobrym świetle albo w sytuacji, gdzie nie potrzebujesz ekstremalnej dynamiki tonalnej (np. portrety, eventy, czy zdjęcia nocne), to nawet na wyższym ISO efekty będą świetne. ✨
4. Stabilizacja i czasy naświetlania: Po co ryzykować?
Kombinowanie z ISO 100 często oznacza wydłużanie czasu naświetlania. A co się dzieje, gdy robisz zdjęcia z ręki przy zbyt długim czasie? Drgania, rozmycia, katastrofa. Okej, masz stabilizację w obiektywie czy matrycy? Super, ale to nie oznacza, że możesz robić zdjęcia na czasach rzędu 1/4 sekundy i liczyć na cud. Lepiej podbić ISO i mieć ostre zdjęcie, niż ryzykować, że cała seria będzie do wyrzucenia. 😅
5. Lightroom – bohater w cieniu
A teraz crème de la crème. Algorytmy odszumiające, takie jak Lightroom, robią cuda. Potrafią oczyścić zdjęcia z szumu, jednocześnie zachowując szczegóły i naturalny wygląd. To, co kiedyś wydawało się niemożliwe, dziś jest standardem. Dzięki takim narzędziom wyższe ISO przestało być problemem, bo po prostu usuwasz szum jednym kliknięciem. 😍
Zdjęcie powyżej, zoom 100%, bez odszumiania:

Zdjęcie powyżej, zoom 100%, odszumione w LR:

Ale pamiętaj – Lightroom nie zrobi cudów, jeśli zdjęcie jest niedoświetlone. Szum w cieniach po korekcji ekspozycji zawsze wygląda gorzej niż naturalny szum z wyższego ISO. Dlatego znów wracamy do punktu wyjścia: lepiej poprawnie naświetlić zdjęcie na wyższym ISO.
Podsumowując
W fotografii zawsze chodzi o kompromisy – między jakością, dynamiką tonalną, a praktycznymi aspektami, takimi jak czas naświetlania czy wygoda pracy. W dobie nowoczesnych aparatów i zaawansowanego oprogramowania nie ma sensu kurczowo trzymać się ISO 100. Lepiej zwiększyć ISO, naświetlić poprawnie zdjęcie i cieszyć się jego jakością, zamiast ryzykować niedoświetlenie lub nieostrość.
Więc następnym razem, gdy będziesz zastanawiać się, czy podbić ISO, pamiętaj: szum można usunąć, ale zepsutego kadru już nic nie uratuje. 😉
Dodaj komentarz